W moim przypadku to nawet nie jest Nikon, 2023
Pentax ME Super + Pentax-M 50mm f/1.7
Ilford Pan 400
Dziś opowiem wam moją historię. Idealizmem, zakupoholizmem i zmarnowanymi pieniędzmi płynącą. Będzie to w pewnym sensie taki rachunek sumienia z tego, co zrobiłem przez te 2 lata strzelania regularnego zdjęć. Wpis będzie dość długi, ale mam nadzieję, że nie popełnicie tych samych błędów, co ja :>.
Nowy początek przygody – Holga i Pentax MZ-30 po Szwagrze
W marcu 2022 po niemal 10cio letniej przerwie od fotografii – wróciłem do strzelania zdjęć poprzez kupno (niegdyś) wymarzonego aparatu lomograficznego – Holgi. Tej klasycznej. Wersja 120. Zdziwiłem się faktem, iż to nie jest żaden magiczny aparat do robienia magicznych zdjęć, a po prostu zwykła, plastikowa zabawka . Zacząłem się zastanawiać, w którym kierunku powinienem iść jeżeli chodzi o wybór aparatu. Holga jest fajna, ale jest totalnie nie uniwersalna. Tylko f8 i f11 i czas 1/100? Na analogu? Potrzebowałem czegoś innego.

Pentax MZ-30 + Pentax-F 35-80 f/4-f/5.6
Kodak Gold 200
Jedno z moich najbardziej ulubionych zdjęć.
Planowałem obrać dwie drogi – jedna to droga „Analog” i tutaj wybrałem Pentaksa MZ-30, otrzymanego od śp. Szwagra. Bez zrobienia większego researchu – kupiłem do niego obiektyw Pentax-FA 50mm f1.7 (swoją drogą, znakomity obiektyw) oraz teleobiektyw Pentax-F 80-200 f4.7-5.6. Następnego dnia w pracy stwierdziłem, że pora poczytać recenzje mojego aparatu. Było nudno, nie było co robić – idealny czas na relaks przy recenzjach Twojego idealnie skomponowanego sprzętu. Co może pójść nie tak? Otóż… Okazuje się, że aparat jest znany z wady fabrycznej mechanizmu podnoszenia lustra. Mechanizm jest plastikowy. Co za tym idzie – jest to tykająca bomba. Były dwie opcje – używać lub kupić inny aparat. Zgadnijcie, którą wybrałem.

Po 12 latach Nikona D3100, pora na nową cyfrówkę… ale czy na pewno?
W tym samym momencie planowałem sobie kupić nowy aparat cyfrowy. Dotychczas miałem Nikona D3100, z którego nie byłem aż tak zadowolony. Miałem go od 2010 roku i otrzymałem go jako prezent. Nie planowałem dokładnie tego modelu, gdyż już wtedy planowałem wybrać coś, co ma lekko bardziej zaawansowane sterowanie wideo, port na mikrofon i inne takie bajery. Planowałem wybrać jednego z Canonów EOSów – prawdopodobnie EOSa 550, gdyż miał nagrywanie wideo i możliwość podpięcia mikrofonu. Nikon D3100 nie portu na mikrofon a video działało tylko na automacie. Wracając do 2022 – słyszałem o czymś takim nowym, co zwało się jakoś magicznie w tylu „bezlusterkowiec”. Podobno to bardzo modne to jest. Przyszłość, Panie! Przyszłość. Planowałem kupić sobie Canona EOS M50 II. Ale go nie kupiłem. Czemu? Czy dobrze zrobiłem?
Akurat trafiła się wielkanoc i byłem w stanie pogadać z fotografem z naszej rodziny. Był fanem Nikona i polecił mi rozbudowywać właśnie ten system. No cóż! Starszy jest, profesjonalista to jest. Pewnie to była bardzo dobra podpowiedź. Kupiłem sobie na raz Nikkora AF-S 18-105 f3.5-f5.6 oraz Nikkora AF-S 50mm f1.8. Radość nie trwała długo. Okazało się, iż 50mm jest za ciasny na APS-C i jest bardziej zalecany pod pełną klatkę a 18-105 wymagał kalibracji, ale tylko delikatnej. Nawet tego nie zauważyłem. Niestety nie byłem w stanie skalibrować nic na D3100, gdyż on nie obsługiwał mikrokalibracji. Zakupiłem następnie Nikkora AF-S 35mm f1.8, lecz głównie działałem na 18-105.

Romans z Pentaxem K10D
Szwagier był fanatykiem Pentaksów. Po sobie zostawił jeszcze Pentaxa K10D, którego poprosiłem ślicznie o wypożyczenie. Nie byłem jeszcze pewny, w który system iść. Być może Pentax byłby dobrym wyborem? Mam już parę obiektywów a ja sam – nie planuję być żadnym profesjonalistą. Ma to być zabawa. Gdy go otrzymałem, byłem pod wrażeniem. Ale on jest fajny. Potężny, metalowy, wodoodporny. Ekranik taki fajny, retro i nostalgic – prawie jak z jakiejś nokii. No i stabilizację matrycy ma! Poczyniłem nim parę zdjęć, ale zauważyłem problemy, które były dla mnie troszkę nie do zaakceptowania.

Pentax K10D + Pentax-F 80-200 f/4.7-f/5.6
1/125s, f/5.6, ISO 1600, 200mm
Pentax miał trzy zasadnicze problemy:
- Bardzo słaba wydajność matrycy w słabym świetle
- Kolory z aparatu były ohydne (choć to też częściowo zasługa Darktable)
- Autofocus co drugie zdjęcie pudłował
Totalna kaszana i dziwne, niczym cerata, wzorki na ISO 1600 była jako tako do wybaczenia. Kolory z aparatu były po wielu minutach walki z suwaczkami – do skorygowania. Autofocus? Już niezbyt. Czara goryczy się przelała. Dobrze, że nie płaciłem za tego Pentaksa. Odstawiłem go na półkę. W przyszłości się przydaje jako tester obiektywów. Doświadczenie mnie zmotywowało do zastanowienia się nad Nikonem D3100. A co gdyby kupić sobie coś takiego jak Pentax K10D, ale… Nikona?

Nikon D7100 – wielomiesięczna batalia
Kupiłem na allegro używanego Nikona D7100. Miał około 35k zrobionych zdjęć. Troszkę dużo, ale producent gwarantuje 150k klapnięć migawki, więc 35 tysięcy to tyle, co nic. Wyciągnąłem aparat z pudełka i nie spodziewałem się, że kolejna puszka pandory zostanie otwarta. Pierwsze testy aparatu – każde zdjęcie jednakowo wyszło nieostre. O co chodzi? Może matryca tak zaawansowana i potrzebuję lepszych obiektywów? Nie. Okazuje się, iż Nikon D7000 i D7100 to aparaty, które dość szybko łapią problem z autofocusem. Każdy obiektyw trzeba ręcznie ze specjalną „kartką” wspomagającą kalibrację autofocusa. Ja korzystałem z kartki udostępnionej przez bardzo miłego człowieka zwącego się Jeffrey Friedl. Sam ją serdecznie polecam, jeżeli macie takie problemy.

Jeffrey’s Autofocus Test Chart
W ciągu roku zrobiłem ponad dwa tysiące zdjęć tej kartki
Aparat był zaskakująco dobry. Tak dobry, że dopiero po paru miesiącach ćwiczeń i zakupie kolejnego obiektywu, byłem w stanie z niego wyciągnąć max możliwości. Zaraz… Zakup kolejnego obiektywu? Otóż tak. Dostałem od znajomego możliwość po znajomości jako „oficjalny” fotograf – fotografowania Animatsuri 2022. Choć sam nie jestem wielkim fanem konwentów, to zgodziłem się. Od fotografa z rodziny zakupiłem zestaw Sigma 17-50mm f2.8 oraz Nikona D300 do niego. Kupiłem też lampę błyskową Nikon SB-500. Podczas kupna tej sigmy popełniłem największy błąd, jaki zrobiłem dotychczas. Cały zestaw był wart około 1400zł. To dużo. Jaki popełniłem jednak błąd? Nie wziąłem D7100.

Myśleliście Mikrokalibracja wynosząca -5 punktów na -20? Pff. Tutaj doszło do Sigmy. Ostrzę na Nikonie D7100 dopiero po ustawieniu maksymalnej wartości mikrokalibracji. +20 na +20 możliwych. Nikon D300 przez serwis Sigmy został ustawiony tak, że tylko ostrzy z tą sigmą – niczym innym. Poszedł od razu do kalibracji w serwisie Studio 5S – które polecam. Po roku został ostatecznie sprzedany Sandaczowi. Z tego, co słyszę – nadal mu się podoba. To dobrze :>.

Było to kolejne zdjęcie z serii. Niestety Nikon SB-500 bardzo wolno przeładowuje błyski i totalnie nie nadaje się do pro zastosowań. Przykładowo na tym zdjęciu flash błysnął słabiej niż powinien. Nie ma sensu kupować tej lampy. Nawet tanio.
Trzymałem ten aparat aż do początku roku 2023, kiedy go wymieniłem na Canona 80D, którego posiadam aż do dziś. Walczyłem z Nikonem i jego autofocusem. Autoryzowany serwis sigmy nie chciał kalibrować obiektywu. Serwisy nieautoryzowane też nie chciały kalibrować tego obiektywu. Dodatkowo jeszcze wtedy nadal regularnie tworzyłem filmiki na Youtube. Eksperymentowałem z Nikonem D7100 jako kamerą, ale w jego wykonaniu było to niestety dość trudne. Autofocus w filmie był bardzo wolny i niecelny, ciągle się gubił. Totalnie nie nadawał się do mojego workflow, którego ludzie za granicą określają jako „run and gun”. Stąd myśl o przejściu na swój pierwotny plan – na Canona. Podjąłem ryzyko. Zakupiłem wszystkie odpowiedniki swoich obiektywów Nikona, do Canona. Nawet też kupiłem Sigmę 17-50. Kupiłem z gwarancją używanego Canona EOS 80D. Albo miałem farta, albo tak powinienem zrobić od samego początku. Autofocus na każdym obiektywie był w 100% celny. Nawet na Sigmie. Mniejsza wydajność ISO? Nie ważne. Nareszcie mam aparat, któremu mogę zaufać. Aby zdobyć dobry aparat – czasem trzeba kupić coś bez kompromisu – raz a porządnie.

Fed 5B + Jupiter 8 50mm f/2.0
Fomapan 400
Zenit z wadą istniejącą tylko w mojej głowie
Moim pierwszym analogowym aparatem (nie licząc za młodu pożyczanych kompaktów) to był Zenit 12XP z Heliosem 44M-4. Bardzo standardowy zestaw. Jakoś w 2007 roku po pierwszej rolce poszedł do serwisu. Wrócił z niego mega płynny, zadbany i nie rysujący filmów. Był to mój główny aparat, którym w latach 2007-2010 konkurowałem z wieloma fotografami w moim wieku. Pod koniec 2009 dostałem Pentaxa MZ-30, ale nie zrezygnowałem z Zenita. Po latach wracając do fotografii, chciałem od razu się zabrać za strzelanie tym aparatem. Jednakże w 2022 pojawiła się pewna sprawa. Pewna sprawa, która na zawsze zmieniła postrzeganie Rosji. Pojawił się problem, który istniał tylko i wyłącznie w mojej głowie. Zacząłem się obawiać o to, że mogę zostać uznany za osobę propagującą kulturę rosyjską. Nie czułem się z tym dobrze.

Zenit 12XP + Helios 44M-4 58mm f/2.0
Fujifilm Superia 200
Oczywiście, że pierwsze, co zrobiłem, zacząłem szukać aparatu. W tym samym momencie mniej więcej kupiłem dwa aparaty – Pentax SF7 oraz Pentax ME Super. SF7 miał przyjąć moje obiektywy Pentaxa z Autofocusem. ME Super miał zastąpić mi Zenita. Szybko jednak się okazało, że SF7 jest napompowanym kompaktem ze zmiennymi obiektywami. Miałem co prawda tryb manualny, ale nie mogłem ustawić ekspozycji i ISO, przez co mój ulubiony Fomapan 400 był używalny jedynie w manualu lub na ISO 100 – aparat ustawiał iso poprzez kod DX, a fomapan go nie miał. ME Super był bardzo dobrym aparatem. Do teraz go używam. Wielokrotnie go próbowałem wymienić przykładowo na: Pentaxa K1000, Porsta C-TL (którym to teraz strzela Makao) lub też Zenita B, ale zawsze wracałem do ME Super. Może serio jest Super. Czemu tamte aparaty zostały przeze mnie odrzucone? Ponieważ brak elektroniki i pełna mechaniczność nie oznacza niezawodnego działania i tanich napraw. Ale to temat na osobny wpis. Za ME Super pierwotnie zapłaciłem dość dużo, ale nadal działa. Czasem trzeba coś kupić bez kompromisów – raz a porządnie.

Pentax SFXn + Pentax-FA 50mm f/1.7
Ilford HP5+
Przygoda dalmierzowa
Happy end? Ależ skąd. Po tym, jak nauczyłem się samodzielnie wywoływać zdjęcia, zapragnąłem mieć w manualne i mechaniczne aparaty. Na początek poszedł zakup Zenita B z Heliosem 44-2. Nie był drogi, ale niestety był… zbyt uciążliwy w robieniu zdjęć. Cały czas zapominałem po ustawieniu ostrości, domknąć przysłony. Nie robi się tego nigdzie, prócz Heliosa 44-2. A aparat nie posiadał automatyki przysłony jeszcze. Kolejnym aparatem był Fed 5B. Używałem go jako główny dalmierz przez pewien czas. Po kalibracji – był bardzo dobry. Płynny, przewidywalny, ale niestety dość duży. Podczas obcowania z Fedem 5B odkryłem fotograficzną miłość swojego życia – Jupiter 8. Mój ojciec posiadał ten obiektyw od lat 60tych. U mnie od 2007 roku walał się po szafach. Wyciągnąłem go w 2022 roku i hej – on potrafi robić zdjęcia. I to JAK. Jupiter 8 słynie z tego, że wszystkie zdjęcia zrobione tym obiektywem mają jakby wbudowany „black mist filter”. Wszystko wychodzi magicznie, dreamy i kremowo. Uwielbiam to. Ideał fotografii analogowej.

Zorki 6 + Jupiter 8 f/2.0
Fomapan 400
Fed 5 jest jak każdy widzi – jest niezbyt przystojny. Może się podobać, ale jest niepotrzebnie duży i nieproporcjonalny. Wygląda jak kostka chodnikowa z wystającym hydrantem. Sam w sobie jest bardzo przyjemnym i porządnie wykonanym aparatem. Nie ma w nim zbyt wiele plastikowych części a wajcha jest płynna. Wadą może być stopka lekko w dziwnym miejscu (trzeba stosować paralaksę z dodatkowymi wizjerami) i wizjer, który jest bardzo ciemny i mały. Dlatego sprawiłem sobie Zorki 4.

Zorki 4 + Jupiter 8 50mm f/2.0
Orwo Wolfen NC500
Tadam. Idealny aparat. Wielki wizjer, aparat mały, poręczny i ślicznie wyglądający. Problem niestety był w tym, że trafił mi się strasznie zaorany model. Był podobno sprawny, ale niestety nie działał zbyt dobrze. Migawka się przycinała na niektórych czasach. Naciąg filmu był bardzo ciężki i stawiał gigantyczny opór. Byłem pod wrażeniem, że Zorki u mnie wytrzymało pół roku. I nawet dobre zdjęcia robiło! Niestety pod koniec 2023 się zatrzymało, gdyż coś wewnątrz coś poważnego się uszkodziło w mechanizmie. Chciałbym to jakoś naprawić, lecz bez znajomości mechaniki tego aparatu, może być to bardzo trudne. Sama naprawa to koszt przekraczający pięciokrotnie cenę aparatu. Dlatego dosłownie parę dni temu postanowiłem poszukać innego Zorki. Kupiłem Zorki 6 po wykonanym serwisie przez sprzedawcę. Działa, choć jeszcze nie zdążyłem nim zrobić żadnego zdjęcia. Być może to będzie kolejna przystań dalmierzowa niczym Zorki 4, ale to nie jest to samo. Ale może będzie przynajmniej dobrze działać, skoro po serwisie. Planowałem kupić Zorki 5, ale nie chciałem zrobić tylko kilku zdjęć. Nie wiem jednak, czy będzie dobrze. Może powinienem też zrobić zakup bez kompromisów – raz a porządnie? Zobaczymy…

Zorki 4 + Jupiter 50mm f/2.0
Ilford Pan 400 forsowany do ISO 1600
Wyciskanie ostatnich soków z negatywu – elektroniczne analogi
Jako, że miałem kontakt z Pentaksem MZ-30 i SF7, nie jest mi straszne korzystanie z elektronicznych aparatów. Mimo, że ME Super był bardzo fajny – potrzebowałem czegoś, co było bardziej proste w obsłudze i nowoczesne. SF7 miał być takim aparatem, lecz jak wyżej napisałem – nie posiadał kluczowych opcji. Szybko zastąpiłem go cyberpunkowym Pentaxem SFXn. Był bardzo dobry, lecz niestety z powodu głośności, dość nieprecyzyjnego autofocusa i braku matrycowego pomiaru światła – nie był dla mnie idealny. Jak również, po obejrzeniu serii filmów o Nikonach od Pana Azriel Knight – chciałem mieć coś, co jest tej samej marki, co mój główny aparat (wtedy Nikon D7100). Kupiłem zatem dziwnie taniego i w ładnym stanie Nikona F801s.

Pentax SFXn + Pentax-F 35-70 f/3.5-f/4.5
Kodak Ultramax 400
O panie, co to był za aparat. Wyglądał jak lekko obły Pentax SFXn. Był dosłownie jak Pentax SFXn, ale zrobiony dobrze. Był bardzo taki zwarty, szybki i bardzo dokładny. Wizjer był fenomenalny. Problem sprawiał mi bardzo lekki spust migawki, ale do tego można było się przyzwyczaić. Wpadłem też w sidła jego światłomierza. Aparat robił mega kontrastowe zdjęcia na czerni i bieli. Na kolorze robił śliczne i całkiem ciekawe zdjęcia o analogowym feelingu. Przez ponad rok wydawało mi się, że to jest magiczna funkcjonalność Nikona + dobre obiektywy z „mikro-kontrastem”. Dopiero niedawno odkryłem, że aparat tak na serio lekko niedoświetlał a lab, w którym wywoływałem zdjęcia czarno-białe – podbijał wtedy kontrast skanerem Noritsu. No i dupa. Nie ma już magii w Nikonie na Ilfordzie HP5+. W międzyczasie kolega dla testów polecił mi Canona EOS 650. Nigdy nie miałem lustrzanki canona i za stówkę, mógłbym sobie z obiektywem kupić. Tak z ciekawości. Najwyżej sprzedam…

Nikon F801s + Nikkor AF 50mm f/1.8D
Ilford HP5+ 400
Nie sprzedałem. Canon EOS 650 po wzięciu do ręki – dosłownie w nią wpadł. Idealnie pasował. Aparat był minimalistyczny, ale posiadał wszystko, co potrzebowałem. Był również dobrze zrobiony – posiadał metalowe zatrzaski klapy i szkielet z metalu. Wziąłem go na spacer z rodzicami. Nie był to mega potężny aparat z wieloma funkcjami. Nie miał też czasu 1/8000 jak potężny Nikon F801s. Po prostu był… normalny. Taki akurat… Strzelając nim poczułem się jak w domu. Nostalgicznie i przyjemnie. Spokojnie i bez potrzeby wydziwiania. Tak comfy. Dziwne to było, nie czułem takiego wrażenia od dawna. Obecnie strzelam Canonem EOS 600 – lekko poprawioną wersją 650, ale jest ona moim zastępczym elektronicznym aparatem. Tudzież może być też na części. Nie mniej – Canon mnie tym aparatem kupił i zaryzykowałem dzięki niemu z kupnem Canona EOS 80D i sprzedałem dużą część sprzętu Nikonowego.

Canon EOS 650 + Canon EF 35-70 f/3.5-f/4.5
Kodak Gold 200
I pod koniec 2023 moja teoria o kupieniu czegoś bez kompromisów – raz a porządnie okazała się być nieprawdziwa. Dwukrotnie. Choć tylko częściowo. Postanowiłem do Canona kupić lepszy obiektyw typu „spacerzoom”. Kupiłem Canona EF 28-135 f/3.5-f/5.6 USM IS. I plaskacz w ryj. Dosłownie. Obiektyw pomimo opisu „wolniejsze ostrzenie” doszedł w stanie niesprawnym – potencjalnie uszkodzona taśma AF. Choć ostrzenie jest możliwe, to jest dość trudne i wymaga bardzo wyraźnego obiektu, na którym chcesz ostrość. Próbowałem go zwrócić, ale wtedy się dowiedziałem, iż zwrot z powodu innego niż „kupione przypadkiem” oraz „brak przyczyny” = reklamacja i reklamacja może zostać odrzucona. Tak też została. Zostałem zwyzywany od oszustów i kłamców i po prostu… się wycofałem. Ale kolejny krok nie był dobrym krokiem niestety. Zamiast naprawy obiektywu wybrałem powrót do Nikona. Postanowiłem kupić coś raz a porządnie, bez kompromisów. I kupiłem Nikona F4. Niestety Nikon dotarł w stanie bardzo… ciężkim. Choć działał, to brakowało na nim niektórych zaślepek od śrubek, przysłona kwiczała (wada konstrukcyjna Nikona F4, która może się przerodzić w regularnie niedoświetlone zdjęcia z powodu spowolnionej przysłony) oraz były lekko popsute ekrany LCD w wizjerze – mały problem, bo wizjer da się wymienić. Potem też odkryłem, że aparat słynie ze zjadania w dość szybkim tempie baterii – przez co bardzo drastycznie spada kultura pracy aparatu. No i 2kg na szyi… to nie jest coś, co preferuję. Po dokładnym przeanalizowaniu zalet i wad, stwierdzam, iż lepiej jest wrócić do Canona i naprawić obiektyw 28-135.

Canon EOS 600 + Canon EF 28-135 f/3.5-f/5.6
Ilford Pan 400
Morał tej historii
Choć już się tego domyślacie, morał tej historii to – kup coś raz a porządnie. Ale to tylko część morału. Druga część jest troszkę bardziej złożona. Możesz kupić coś wielki i potężny aparat, który dosłownie… nie będzie Ci pasować. Tak było ze mną i Nikonem F4, F801s oraz też Fedem 5B. Jeżeli już raz wpadniesz w GAS – Gear Acquisition Syndrome – Zakupoholizm z powodu podążania za potrzebą idealizmu, nie da się z tego wyjść za pomocą półśrodków. Potrzebujesz zdobyć coś, co będzie dla Ciebie nie do podrobienia w innych miejscach. Musisz zdobyć coś, co też jest sprawne i niezbyt awaryjne. Warto jest testować u znajomych fotografów sprzęt, czy też nawet wypożyczać sprzęt za pieniądze. Nie musisz tego kupować. Jak Ci nie pasuje – zwracasz. Jak Ci pasuje i wiesz, że to jest to – kupujesz. Z analogami jest troszkę trudniej, bo mało kto ma dużo analogowego sprzętu. Ważne jest kupowanie aparatów/obiektywów sprawnych, z możliwością zwrotu lub też po serwisie.
Warto też jest zwracać uwagę na średnie koszta niektórych urządzeń oraz wady konstrukcyjne. Jeżeli jest sporo ofert bardzo dobrego obiektywu w cenach 400zł – 500zł i wydaje się to zbyt piękne… to może właśnie takie jest. Czemu F4 jest taki tani? Bo się po latach psuje. Trzeba kupić coś „raz a porządnie”, ale uważać, by się nie wpakować w łajno z powodu niższej ceny. Jeżeli zapłacisz za mało za „raz a porządnie” to nie jest to „raz a porządnie”. To nadal półśrodek. A najlepiej nic nie kupować. To, co masz zwykle idealnie spełnia swoje zadanie.
Morał jest taki:
Jeżeli już musisz coś kupić, kup coś raz, a porządnie – bez żadnych kompromisów
Napisał: Pito
Dodaj komentarz