Relacja – 73 lecie produkcji FSO + Recenzja Pentaxa MX

Od wielu lat chciałem sobie przypomnieć doświadczenie jazdy polonezem. Był to bowiem za młodu, mój ulubiony samochód. Ojciec w 1995 roku kupił nowego, ładnego i wiśniowego na wyprzedaży modelu 1994. Był to już ten poprawiony Polonez Caro. Bardzo ładnie w nim pachniało takim specyficznym zapachem polskich samochodów. Podobnie pachniało w maluchach i dużych fiatach. Niestety ceny Polonezów i Fiatów wystrzeliły w kosmos i jeżeli nie znajdę po znajomości jakiegoś gruchota do własnoręcznej renowacji – to nie będę w stanie już kupić poloneza. Dochodzi też fakt, że nie mam go gdzie zbytnio trzymać. Mi się nie udało go zdobyć… Ale poznałem osobę, której się udało. Była niemal o dekadę młodsza ode mnie – Tomka, znał się dobrze na mechanice samochodowej i przy okazji był fajną osobą. Poznałem go poprzez też inną osóbkę – Olę, która była równie fajna. Został mi zaoferowany przejazd do FSO. Polonezem. Z odbiorem spod domu. Od razu się zgodziłem. A nie mówiłem, że to są bardzo fajne osoby?

Pentax MX, Vivitar Komine Wide Angle 28mm f2.8, Kodak Colorplus 200, Fomapan 400

Pamiętałem z młodości jazdę polonezem jako bardzo fajne doświadczenie. Ładny zapaszek. Fajny odgłos, ładne zegary i ogólnie cichutko, mięciutko i ogólnie nigdy też w polonezie nie miałem choroby lokomocyjnej. Po wejściu do poloneza tejże osoby, moje wspomnienia zostały lekko zrewidowane. Tudzież… po prostu nigdy nie doświadczyłem innego oblicza Poloneza niż „zadbany, nowiutki i pachnący Polonezik”. Podczas podróży tylni most był głośny, pachniało inaczej, nie było kłótni rodzinnych iiii… to lekko się nie zgadzało z tym, co zapamiętałem. Co się zgadzało jednak to to, że nadal był mocny klimat jazdy oraz taka specyficzna płynność. A może to był po prostu dobry kierowca? Możliwe. Gdy nasza rodzina przesiadła się na „zachodnie” samochody, to po każdej przejażdżce miałem chorobę lokomocyjną. Czy to Opel, czy Hyundai, czy Saab, czy też nowszy Fiat – byłem tak wyszarpany , że aż nie byłem w stanie funkcjonować do końca dnia po takich wyprawach. Możliwe, że bardziej zaawansowane samochody ukazały braki umiejętności płynnej jazdy? Może… Nie mniej, bardzo dobrze mi się jechało, choć inaczej niż to zapamiętałem. Chciałbym jeszcze raz. Albo najlepiej sam pokierować takim Polonezem… Ale nie będę tak bardzo zachłanny.

Pentax MX, Pentax M 50mm f1.7, Kodak Colorplus 200, Fomapan 400

Dojechaliśmy. Załadowałem Kodaka Colorplus 200 i ruszyliśmy oglądać samochody. Colorplus dlatego, iż ma mniej nasycone barwy z naciskiem na żółć i zieleń. Z powodu listopadowej pogody, dało to dość specyficzny i „grunge” look zdjęć, bez masakracji jakości jak w zdjęciach z np. Orwo NC500. Zapach spalin to jest to, co najbardziej zapamiętałem z wyjazdu. Zapach oleju ze spalinami. Zapach dawnych czasów motoryzacji. Tudzież branego oleju i spalania zbyt dużej ilości paliwa jak na moc reprezentowaną przez te samochody. Tak mogliby powiedzieć antyfani starej motoryzacji, ale ja nie jestem jednym z nich. Uwielbiam doceniać starą technologię. Doceniam to, że w tak trudnych czasach w ogóle cokolwiek powstało. To, że ludzie się nie poddali i nie chcieli całe życie jeździć wozami drabiniastymi. Inżynierowie tworzyli coś z niczego lub walczyli o przywrócenie licencji fiata, by kontynuować przedwojenną tradycję. Można było spotkać na tym zlocie wiele ludzi, którzy prezentowali pięknie zadbane i przygotowane z sercem Warszawy, Fiaty, Syrenki, Maluszki. Bywały też projekty, które miały imitować „prawdziwe oblicze” tamtych lat – mocniej zużyte samochody, lecz nadal na chodzie. To ma sens, gdyż w tamtych czasach mało kto jeździł pięknymi samochodami. Była też masa zabawnych cosplayów i co ciekawe – handlu częściami. Jak domyślam się, sporo z nich jest trudno dostępnych. Ale mogę się mylić, bo nie znam zbyt dobrze tematu.

Pentax MX, Pentax M 50mm f1.7, Kodak Colorplus 200

Zdziwiło mnie istnienie subkultury Polonezo-upalaczy. Myślałem, że ludzie będą głównie dbać o takie te samochody, a tu weseli panowie se robili „łutututu” swoimi Polonezami. Zabawne w sumie, choć ja personalnie bałbym się tak robić. Byłoby mi przykro. Kolega Oli i Tomka tak robił właśnie i miał problem z powrotem do domu, bo padła mu uszczelka pod głowicą. Chciałem go pocieszyć, że w moim Saabie też padła mi uszczelka pod głowicą (choć to niestety ze względu na przebieg, nie upalanie), ale w sumie był to zlot fanów FSO, więc raczej Saaby by ich nie obchodziły. Mam nadzieję, że laweta nie kosztowała zbyt dużo.

Pentax MX, Pentax M 50mm f1.7, Kodak Colorplus 200

Po obejrzeniu wszystkich zlotowych samochodów, można było się również udać do muzeum FSO. Skończył mi się film, więc przeładowałem na Fomapana 400. Sam Fomapan jest znany z tego, że nie do końca ma iso 400, ale zwykle wywołuję go lekko forsując wyższe iso. Wtedy wygląda bardzo dobrze i można w gorszych warunkach nim robić bezproblemowo zdjęcia. Jest to bardzo elastyczny film, lecz bardzo mocno rozwija skrzydła dopiero, gdy samodzielnie go wywołujecie. Widać to na zdjęciach, gdyż nawet jak zamówiłem forsowanie +1 do ISO 800, to nadal wszystko jest ciemne. Mogłem samodzielnie to wywołać. Wracając do tematu – w samym muzeum było sporo ciekawych eksponatów. Bardzo dużo było polonezów, maluchów, ale też takie rarytasy jak Fiat 127p – samochodzik, którego miał przez pewien czas mój ojciec. Niestety nie było mi dane go poznać, bo sprzedał go pod koniec lat 80tych. Były również inne mniej znane marki jak np. samochód Talbot. Nawet znaleźliśmy fabrycznie nowe polonezy i maluchy, które nigdy nie zostały wprowadzone na rynek. Normalnie kupiłbym.

Pentax MX, Pentax M 50mm f1.7, Fomapan 400

Pentax MX. Mój nowy nabytek. W sumie… już nie taki nowy. W obecnej chwili – mam go niemal rok. Po chwilowym romansie z Nikonami oraz Canonami FD – wróciłem na stare śmieci. Od Pentaksa zaczynałem fotografię analogową i chyba na Pentaksie skończę. Pouczałem was o niekupowaniu niepotrzebnego sprzętu, lecz byłem lekkim hipokrytą, bo cały czas je mimo wszystko kupowałem. Z bardzo prostego powodu – byłem idealistą. Chciałem idealny i doskonały sprzęt. Jednak po wielu skokach z kwiatka na kwiatek i szczerej analizie swoich potrzeb – wylądowałem na jednym, gdzie jest mi najlepiej. Czemu właściwie kupiłem Pentaksa MX? Wyrobił się u mnie u mnie problem z szyją i taszczenie ciężkich aparatów mnie po prostu bolało. Podjąłem decyzję o sprzedaniu Nikona F4 Sandaczowi a Canona FTb odłożyłem na półkę. Zrezygnowałem również z lustrzanek cyfrowych na rzecz Canona RP (swoją drogą – magiczny aparat, którego opisałbym w innym wpisie).

Jak się spisał jednak na tym wydarzeniu Pentax MX? Znakomicie. Wizjer jest ogromny – powiększenie wynoszące 0,97x oraz 95% pokrycia kadru. Pozwalało na bardzo szybkie i precyzyjne ustawianie ostrości oraz na dość bezproblemowe kadrowanie. Często w starych aparatach, nawet lustrzankach jest to niezbyt oczywiste. Na takim Canonie FTb moje kadry były nie do końca takie, jakie mi się wydawały. Wizjer nie był tak precyzyjny jak ten w Pentaksie MX. Światłomierz też był dość dokładny, choć wydaje mi się, że starał się nie prześwietlać zdjęć – jakby był skalibrowany pod slajdy. W Nikonach często to był problem.

Pentax MX, Pentax M 50mm f2, Fomapan 400, Rodinal 1+25

Sam Pentax MX choruje na standardowe dla starego aparatu choroby – rozwalająca się gąbka-zderzak lustra, brudna matówka oraz objawy silnego zużycia aparatu z powodu nie dbania o sprzęt. Pentax MX był swego czasu profesjonalnym Aparatem Pentaxa (przed powstaniem Pentaxa LX) i czuć jest, że był używany intensywnie bez specjalnego przejmowania się nim. Jest to wielki problem aparatów z profesjonalnej półki – używali go profesjonaliści. Używali go do robienia zdjęć, do zarabiania pieniędzy – jak narzędzie. Nie jako biżuterię, tak jak my obecnie traktujemy analogi. Stąd u mnie klatka trzymająca matówkę jest powyginana a sama matówka jest też porysowana. Chyba ktoś często ją wyciągał. Naciąg filmu pomimo tego, co ludzie mówią w internecie – jest dość płynny i przyjemny. Pokrętło zmiany czasu rzeczywiście jest trudniejsze do przekręcenia niż w innych aparatach, ale nie jest źle. Wydaje mi się, że sporo osób przesadza. Nie jest to niemożliwe do obrócenia. W porównaniu do Canona FTb – Pentax MX jest dużo bardziej zwarty, aczkolwiek większość Pentaxów z tamtego okresu ma taki „cegły” feeling. Moim zdaniem – całkiem przyjemny jest to feeling.. Canon wydaje się bardziej delikatny i bardziej pusty w środku. Pentax MX jest dla mnie aparatem ostatecznym – jest mały, cichy i idealnie pasuje w moje preferencje. Uwielbiam małe urządzenia – małe samochody, małe komputery, małe telefony, małe laptopy itd. Mam niesamowity banan na mordzie, gdy mogę pełen zestaw z dwoma obiektywami, filmami i aparatem zmieścić w jednej malutkiej torbie fotograficznej. Jak również – gdy robię nim zdjęcia, hałas nie straszy ludzi. Jest w miarę cichy, choć pewnie nie tak bardzo, jak Leica.

Pentax MX, Pentax M 50mm f1.7, Fomapan 400

Strzelało mi się Pentaksem tak dobrze, że przepaliłem dwa filmy i nie miałem już jak strzelać zdjęć głównej atrakcji wyprawy – odnalezionej Warszawy z numerem 000001. Po muzeum cała ekipa Poloneziarzy wybrała się do muzeum motoryzacji w Otrębusach. Głównie w celu obejrzenia tego właśnie eksponatu. Warszawa została odnaleziona w Finlandii i wszystko wskazuje na to, że nie jest to fake. Wszystkie elementy są zgodne z tym, jaki był oryginał w 1951, gdyż sam samochód wybitnie przypomina GAZa M-20 Pobiedę – samochód, na którym była oparta nasza Warszawa. Sporo osób się zbierało wokół tego samochodu. Nawet udało nam się spotkać słynnego Moto Retro Press. Rozbawiło mnie to troszkę, jak każdy z daleka obserwował z podziwem samochód a on jakby nigdy nic – podszedł blisko, otworzył sobie drzwi i kamerował wnętrze. To dopiero odważny człowiek. Ja bym się bał, że zostanie mi klamka w ręku. Na samym końcu Poloneziarze sobie robili ładne, grupowe zdjęcie. A ja zrobiłem im zdjęcie robiącym sobie zdjęcie. Lubię zdjęcia ludzi robiących zdjęcia. Ogólnie rzecz ujmując – Ciekawa to była wyprawa. Motywująca do podążania za swoimi pasjami. Każda pasja jest unikatowa i nie ma nic lepszego i bardziej motywującego do dalszego rozwoju, niż spotkanie kolejnego świra takiego jak Ty, który interesuje się tym samym tematem, co Ty. Nie wszystkie zloty i konwenty są udane, ale ten zlot był jednym z najlepszych na jakich byłem. Pozdrawiam serdecznie Olę i Tomka i dziękuję za możliwość przejechania się polonezem!

Pentax MX, Pentax M 50mm f1.7, Fomapan 400 (A te wyżej to zdjęcia z Ajfonika 14, bo wystrzelałem wszystkie zdjęcia i nie miałem już żadnego filmu)

Napisał: Pito


Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *